naglowek2

Król Brzeźnickiej - Sebastian Tomasiak w wywiadzie dla RKS Radomsko

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Sebastianem Tomasiakiem, byłym graczem RKS Radomsko. Popularny "Hiszpan" w barwach RKSu był wicekrólem strzelców II ligi. Grał też w ekstraklasowym ŁKS Łódź i Petrochemii Płock. Jak sam wspomina to lata w Radomsku są dla niego najważniejsze. Od wielu lat Sebastian mieszka w południowo-zachodniej Francji, gdzie obecnie pracuje.

91371773 3948549238520403 329562474233724928 n

Sebastian COVID 19 zaatakował świat, także Francję. Jak u Was sytuacja z koronawirusem, czy da się żyć normalnie?
- Trudno nazwać to wszystko życiem. Jesteśmy zamknięci w domach, jest zakaz wychodzenia. Jest godzina dziennie żeby wyjść z domu po zakupy. Żona nie pracuje, bo firma jest zamknięta, ja jeszcze pracuję bo jestem kurierem i dowożę produkty do aptek i hurtowni. Mamy kwarantannę już prawie trzy tygodnie. Ludzie sobie nie zdają sprawy z zagrożenia, jakie to za sobą niesie. Francja zareagowała zbyt późno, Polska zrobiła to szybciej i dlatego jest mniej zarażonych, a szczyt tej epidemii we Francji zapowiadają na ten tydzień. Mieszkamy tu na takim kameralnym osiedlu, gdzie jest sześć domów i mamy sąsiada, który jest zarażony. Musimy uważać na dzieci.

Wróćmy do piłki, jak wspominasz swoje początku w RKSie?
- Dwie bramki dla Radomska zdobyłem w meczu z Włocławkiem, który wygraliśmy 7:0. Ja przyjechałem do Radomska w styczniu, natomiast kluby nie mogły się ze sobą dogadać i zacząłem grać dopiero na koniec sezonu. Za trenera Pisarskiego w pięciu meczach zdobyłem trzy bramki.

W kolejnym sezonie w Radomsku zaczęła się budować drużyna, która za jakiś czas wywalczyła awans do Ekstraklasy. Ty byłeś czołowym strzelcem zaplecza, ale zdecydowałeś się na transfer do pierwszoligowego ŁKSu, wtedy piekielnie silnego klubu. Dlaczego?
- Dzięki trenerowi Pisarskiemu rozegrałem dobry sezon, strzeliłem szesnaście bramek i zostałem wicekrólem strzelców. Po meczu z Wisłą Kraków, w którym strzeliłem gola podszedł do mnie Franciszek Smuda i powiedział, że chce mnie w Białej Gwieździe, ale Tadeusz Dąbrowski powiedział, że jeszcze nie, bo Tomasiak teraz nie jest na sprzedaż. Znalazł mi klub później, ŁKS Łódź, który był wtedy Mistrzem Polski. Pojechałem tam i liczyłem, że będę grać, a mijały kolejki i nie grałem wystarczająco dużo. Bardzo zabolała mnie też historia z Derbami Łodzi, dzień przed meczem przyszedł do mnie prezes klubu i zapowiedział, że jutro zagram w pierwszym składzie. Dla mnie to olbrzymie przeżycie, ciężko było zasnąć, to były Derby Łodzi, w tamtych czasach wielki mecz. Siedzimy w szatni w dniu meczowym, nagle wchodzi prezes z trenerem i wołają Saganowskiego na rozmowę. Marek to świetny zawodnik, ale wtedy był akurat w dołku, więc liczyłem, ze wykorzystam okazję. Jak wyszli pogadać, to już byłem wręcz pewny, że zagram, a tu nagle trener podaje pierwszy skład beze mnie. Na trybunach tłumy kibiców z Radomska, bo dzwoniłem do prezesa Dąbrowskiego mu powiedzieć dzień wcześniej, że zagram, a tu taka zmiana. Wszedłem na 20. minut, przegraliśmy 2-3, ale na osłodę miałem asystę przy ostatnim golu. Miałem dobre występy w Pucharze Ligi, zagrałem tam w pierwszym składzie z Amicą Wronki zdobyłem gola i miałem dwie asysty. Po tym meczu już w lidze siedziałem na ławce, potem z Legią w Pucharze też strzeliłem gola i znów w lidze nie zagrałem. Nawet w rewanżu nie zagrałem, który był trzy dni później. W ŁKSie chcieli stawiać na swoich zawodników, na których mogli zarobić pieniądze. W Płocku było to samo, zagrałem tylko trzy mecze w pół roku.

Wracasz z Płocka do Radomska w 2000 roku, tu drużyna jest już mocna, trenerem jest Piotr Mandrysz.
- Początkowo zacząłem grać w pucharach. W siedmiu meczach zdobyłem cztery bramki w Pucharze Ligi i trzy w lidze. Wszyscy zastanawiali się dlaczego nie gram, ja też. Potem w trakcie przerwy w rozgrywkach graliśmy sparing z Widzewem Łódź i Tomasz Wyciszkiewicz mi złamał nogę, więc musiałem pauzować. Po rehabilitacji zagrałem mój pierwszy mecz z Lechią Gdańsk, w bramce której stał Krzysiu Pilarz, miałem tam chyba ze sto okazji, ale strzeliłem tylko jedną bramkę. Najgorsze jest to, że jak drużyna wywalczyła awans to zostałem przez trenera skreślony. Mandrysz na mnie w ogóle nie stawiał. Jak sezon się kończył i był ostatni mecz, to mnie już nawet nie było na ławce, byłem na trybunach. W kolejnym sezonie nie dostałem już szansy, bo Mandrysz nie darzył mnie sympatią. Zostałem zmuszony by odejść z Radomska do Włókniarza Kietrz, tego żałuję, bo w pierwszej lidze chciałem zagrać w Radomsku.

Udało Ci się to trochę wcześniej już w tak dużym klubie jak ówczesny Mistrz Polski – ŁKS Łódź...
- Tak to prawda, ale moje serce bije do Radomska, to jest moje miejsce...

No właśnie, bo jak policzymy na szybko to grałeś w jedenastu klubach w kraju i dwóch za granicą. W Radomsku najdłużej, bo cztery sezony.
- To był mój pierwszy poważny klub, klub w którym zacząłem swoją przygodę piłkarską. Miałem szczęście, że spotkałem takiego trenera jak Wiesław Pisarski, który widział osiemnastoletniego chłopaka i dał mu szansę.

Wróciłeś do Radomska jeszcze raz w 2002 roku, jaki był wtedy klimat w szatni?
- To były trudne czasy, za Kretka zacząłem odzyskiwać formę, ale tu już zaczął się trudny czas. Afery i tak dalej. To już była zupełnie inna drużyna niż ta przed awansem. W 2002 roku jeszcze była nadzieja, że się to odbuduje. Ta druga liga to był taki zlepek zawodników, którzy wrócili z wypożyczeń i tak dalej...

Kibice wybrali dziesiątkę najlepszych piłkarzy RKS wszech czasów, znalazło się tam Twoje nazwisko, jesteś z tego zadowolony?
- Najważniejsze jest to, że ludzie o Tobie pamiętają!

Kto z zawodników, z którymi grałeś był najlepszy w RKSie?
- Dla mnie najlepszy był Andrzej Sermak, który przyszedł do nas z Hutnika Kraków. Dla mnie to był piłkarski profesor, większość bramek strzeliłem dzięki niemu. On był tak inteligentny, że wiedział jak mi dać piłkę, gdzie mi ją dać. Podkreślam to dwoma grubymi kreskami, dla mnie to piłkarski profesor. Miałem dużą przyjemność z nim grać. Ja stawiałem pierwsze kroki w piłce seniorskiej, a tu do szatni wchodzi gość, którego oglądałem w telewizji.

Sebastian Tomasiak ma skończone 41 lat, zakończyłeś krajową karierę w wieku 28 lat, nie sądzisz, że mogłeś grać dłużej?
- Gdy przyjechałem do Francji to Andrzej Szarmach, który jest moim sąsiadem pomógł mi zdobyć certyfikat, żeby przeprowadzic transfer. Ja odszedłem z Myszkowa tylko dlatego, że klub zalegał mi pieniądze. Miałem dosyć tego, że co miesiąc trzeba się było prosić w kraju o pieniądze. W tamtych czasach nie było takich pieniędzy jak teraz w piłce, nie miałem z czego odłożyć i zainwestować, tylko żyłem z tych pensji. W pewnym momencie chciałem spróbować czegoś innego, pojawiła się opcja gry we Francji. Przyjechałem tu i wypaliło, z perspektywy czasu tego nie żałuję. W moim regionie jestem ceniony i znany.

Sebek skąd ksywa Hiszpan?
- Byliśmy na treningu w Gidlach za trenera Jaworskiego, miałem wąsa i małą bródkę i Robert Kurek wtedy do mnie podbiegł i mówi – wyglądasz jak hiszpan, el hiszpano. Zgoliłem bródkę i wąsa, a ksywka została. Podobała mi się i podoba do tej pory.

Był pomysł żeby zakończyć karierę w Raciborzu? U siebie w klubie?
- Nie byłem związany z Unią jakoś specjalnie. Ja tam grałem w lidze juniorów i stamtąd nas wzięli do seniorów. Wszystko po to, żeby Unia mogła dalej istnieć. Było mnóstwo chłopaków, którzy mieli talent, np. Grzegorz Jakosz z Polonii Warszawa, Arki Gdynia czy Ireneusz Marcinkowski z Polonii Bytom. My wszyscy graliśmy w tej czwartoligowej Unii. Ja miałem to szczęście, że zimą zostałem wypatrzony przez Andrzeja Włodarka, który zaproponował mi granie w drugiej lidze w RKSie. Byłem poważnie zdziwiony, ja tu w czwartej lidze ledwo zacząłem grać, a tu już pytają się o mnie zespoły o dwie klasy wyżej grające. Zadzwoniła do mnie tez Odra Wodzisław, a że Wodzisław bliżej to wybrałem Odrę, ale tam chcieli ze mną podpisać kontrakt, ale wypożyczyć mnie z powrotem do Raciborza, a ja się na to nie zgodziłem. Drugi raz zadzwonił Andrzej Włodarek, mówi przyjedź i zobaczysz. Przyjechałem piątego stycznia z rodzicami, niewiele się spodziewałem, dla mnie kolosalny przeskok. Mój pierwszy trening w Radomsku na hali w szóstce. Piłka odbijała się ode mnie jak od drewna, chłopcy mieli przyjęcie, wszystko jak ligowcy. Ja miałem tylko szybkość i uderzenie silne w pełnym biegu. Zostałem w Radomsku trenował i w końcu zadebiutowałem. Mam sentyment do Unii Racibórz, ale większy do Radomska, bo tam się wszystko zaczęło i tam spędziłem najlepszy okres.

Wrócicie z rodziną do Polski?
- Ciężko, dzieci są tu wychowane, płynnie mówią po francusku, uczą się, Filip zaraz pójdzie do kolejnej szkoły...

Filip gra w piłkę?
- Tak, on śpi nawet z piłką. Ma 14 lat i gra w juniorskiej drużynie. Mówię mu dzień w dzień czerp z tego przyjemność, a jak będziesz miał predyspozycje i ktoś cię wypatrzy, to będę cię wspierał. Za rok będziemy patrzeć pod kątem poważniejszej pracy, przeniesiemy cię do lepszego klubu i będziesz się rozwijał.

Którą kadrę mu doradzisz?
- Polską oczywiście. Ja grałem w kadrze do lat 19 i 21. Mam trzy występy i jedną bramkę.

Syn wie, że byłeś zawodowym piłkarzem?
- Syn jak ogląda zdjęcia i wspomnienia z moich najlepszych lat to widzi, gdzie syn grał. W Polsce jak był to też dużo usłyszał o swoim ojcu.

Dziękuję za rozmowę, zdrowia życzę i do zobaczenia przy B26
- Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam serdecznie!


Rozmawiał Kuba Mielczarek.

Następny mecz

28. Kolejka BetCris IV Liga Łódzka

28.10.2023 godz. 14:00

Ceramika Opoczno - RKS Radomsko

Ostatni mecz

13. Kolejka BetCris IV Liga Łódzka

21.10.2023 godz. 15.00

RKS Radomsko 1 - 2 Zryw Wygoda

Skrócona Tabela IV Liga

SEZON 2023/2024

tabela 

 

joma RKS2

 

certyfikaty szkołki piłkarskie poziom złoty druk 21

złota gwiazdka pzpn